Rozmowa z Bartkiem, CEO itMatch: Od Marzeń do Realizacji
Większość artykułów na naszym blogu powstaje po to, aby zaprezentować Wam nasze spojrzenie na rekrutację. Staramy się również wyjaśniać branżowe pojęcia i dzielić się wiedzą, którą zbieraliśmy przez wiele lat. Niedawno uznaliśmy jednak, że pora na powiew świeżości i z tego powodu, chcielibyśmy opublikować transkrypcję rozmowy, którą jedna z najbardziej doświadczonych rekruterek w naszej firmie, Justyna, przeprowadziła z Bartkiem, założycielem i CEO itMatch. Jeśli choć trochę interesuje Cię historia, obecna sytuacja lub perspektywy stojące przed rekrutacją IT, zdecydowanie powinieneś przeczytać ten artykuł!
Wizjoner w akcji
Justyna: Zacznijmy od przedstawienia Cię naszym czytelnikom. Kim jesteś w itMatch? Gdybyś musiał opisać się w dwóch zdaniach, to jak by one brzmiały?
Bartek: W takim razie, jestem CEO itMatch, a także osobą, której zadaniem jest patrzenie w przyszłość, planowanie oraz dbanie o to, żeby innym chciało się rozwijać. Bardzo dużo czasu spędzam również na tym, aby moja organizacja nie dreptała w kółko i nie wymyślała koła na nowo, aby ciągle szukała nowych możliwości rozwoju.
Justyna: To wszystko brzmi świetnie, ale zaintrygowała mnie jedna rzecz. Powiedziałeś, że patrzysz w przyszłość. Zastanawiam się, czy gdy myśleliście o założeniu itMatch, gdy dopiero pojawiał się ten koncept, to czy myślałeś właśnie o przyszłości? Chodzi mi o to, czy widziałeś raczej na pół roku, czy o dekadę do przodu.
Bartek: Zdecydowanie o dekadę do przodu, mam mindset wizjonera. Patrząc w przyszłość, stawiam na innowacyjne rozwiązania i ciągły rozwój, nie tylko dla itMatch, ale także dla całej branży rekrutacyjnej. Wierzę, że kluczem do sukcesu jest adaptacja do zmieniających się trendów i proaktywne podejmowanie działań, aby sprostać wyzwaniom jutra
Geneza itMatch: Od buntu do biznesu
Justyna: A skąd pomysł na itMatch? Jak to się zaczęło?
Bartek: Wydaje mi się, że mam taki syndrom “niegrzecznego dziecka”, to znaczy nie da się mnie zamknąć w pokoju i zmusić do siedzenia w jednym miejscu. Zawsze dusiły mnie korpo-procesy, korpo-układy, brak możliwości wykorzystania mojej siły kreacji i gdy wychodziłem z uczelni, byłem nauczony wielu narzędzi, które miały pomóc mi w założeniu własnego biznesu. W zasadzie to wszyscy traktowali założenie własnej firmy jako cel absolutnie nadrzędny, wszyscy myśleliśmy, że zrobienie czegoś swojego będzie wyznacznikiem sukcesu w życiu. Z tą myślą zaczynałem swoją pracę w rekrutacji, chciałem pracować z ludźmi i dla ludzi. W mojej ostatniej pracy zauważyłem wiele rzeczy, które stworzyłem samodzielnie i z pomocą mojego zespołu, ale już nie z pomocą centrali firmy. To dało mi jasny przekaz, że to jest mój prime time, że pora działać i że mam pełną wiedzę, umiejętności i narzędzia do wyrwania się z bezpiecznego środowiska jakim jest praca dla międzynarodowej korporacji i stworzyć coś lokalnego, coś własnego. To był zresztą czas przedsiębiorczości w Polsce (który moim zdaniem nadal trwa). Był to również czas, w którym lokalne marki zaczęły odgrywać swoją rolę i zaczęły zyskiwać na znaczeniu. Pamiętam również feedback, który dostałem od szefa Ocado. Po 20-30 minutowej rozmowie usłyszałem, że rzadko spotyka się tak ambitnych i pewnych siebie ludzi, którzy do tego stopnia nie boją się przyszłości i teraźniejszości. Absolutnie nie uważam, żeby była to prawda, bo w środku przeżywam wiele wątpliwości, ale myślę że faktycznie, nigdy nie brakowało mi odwagi do zmierzenia się z jutrem.
Justyna: Czyli dementujesz stwierdzenie, że jesteś najbardziej ambitną osobą w swoim otoczeniu?
Bartek: No tak, bo to nie jest do końca prawda – nie boję się przyznać, że obawiam się niektórych zdarzeń z przyszłości. Bałem się również, gdy zakładałem itMatch, w końcu rezygnowałem wówczas z bardzo wygodnego stołka w międzynarodowej firmie. Pozycja dyrektora, firmowy samochód i bardzo dobre uposażenie na pewno były bardzo wygodne i bezpieczne. Jednocześnie miałem poczucie, że to właśnie 10 lat temu była najlepsza możliwa okazja do podjęcia decyzji o stworzeniu itMatch.
Justyna: Niektórzy twierdzą, że praca z ludźmi jest najtrudniejsza. Nie bałeś się tego aspektu? Mam tu na myśli zarówno wybór ścieżki zawodowej rekrutera, jak i moment, w którym zdecydowaliście się na założenie własnej agencji rekrutacyjnej.
Bartek: Cóż, siła wyższa obdarzyła mnie talentem do pracy z ludźmi pod kątem przewidywania oczekiwań drugiej strony, przewidywania tego, co dana osoba chce usłyszeć i osiągnąć. Choć moje predykcje nie zawsze są trafne, mogę powiedzieć, że naprawdę często udaje mi się dogadać z innymi ludźmi. Broń Boże nie są to próby manipulacji - chodzi przede wszystkim o umiejętność realizacji obopólnych założeń z poszanowaniem własnych, niejednokrotnie odrębnych celów. Myślę, że poświęciłem dużo czasu i energii na rozwijanie talentu do zjednywania, angażowania i motywowania ludzi wokół mnie i to dzięki temu jestem tu gdzie jestem i realizuję swoje plany zawodowe.
Justyna: itMatch ma już ponad 10 lat i w tym czasie mocno się zmieniał. Powiedz proszę, czym jest dzisiaj ta marka i co robi?
Bartek: Dzisiejszy itMatch jest firmą, która w tak dużym mieście jak Kraków jest jedną z dwóch najbardziej rozpoznawalnych agencji rekrutacyjnych w lokalnym świecie IT. To z pewnością motywuje i daje wiatr w żagle – wspólnymi siłami, udało nam się osiągnąć ogromny sukces brandingowy, a z drugiej strony, jestem niezwykle wdzięczny naszym pierwszym klientom, którzy zdecydowali się nam zaufać, którzy przekazali nam coś tak biznesowo istotnego jak rekrutacja. Gdy 10 czy 11 lat temu podpisywaliśmy umowę z Ocado Technology miałem poczucie, że to dość ryzykowne dla naszego klienta. Przyszliśmy tam jako trzyosobowa firma i próbowaliśmy zawojować rynek rekrutacyjny w drugim największym mieście Polski.
Justyna: Pamiętasz może, ile osób zatrudniliśmy dla Ocado?
Bartek: Na pewno ponad 700. Trudno mi powiedzieć ile to było dokładnie, ale strzelam, że jest to przedział od 700 do 750 osób.
Justyna: Wtedy, na tamten czas, taki wynik byłby nie do pomyślenia dla trzyosobowego zespołu, prawda?
Bartek: Z pewnością, trudno by to było sobie wyobrazić. Gdy zaangażowaliśmy się w obsługę Ocado, stawiałem sobie raczej cele krótkoterminowe – liczyłem na 30 osób, po których my i nasz klient rozejdziemy się w swoje strony. Okazało się jednak, że potrzeby były inne, a i my możemy zrobić znacznie więcej. Usłyszałem wtedy, że mamy wszelkie możliwości i narzędzia do tego, aby przeprowadzić kolejne rekrutacje i faktycznie, już wtedy bardzo dobrze radziliśmy sobie z rozmawianiem z ludźmi i przekonywaniem ich do tego, że to Ocado jest dla nich dobrym pracodawcą.
Justyna: Jak myślisz, co najbardziej wyróżnia itMatch? Czy partnerskie podejście do klienta jest naszym kluczem do sukcesu?
Bartek: Patrząc globalnie, próg wejścia do branży rekrutacyjnej jest stosunkowo niski – wystarczy wykupić kilka narzędzi i konto na Linkedinie. To oznacza, że aby odnieść realny sukces w branży, trzeba się w jakiś sposób wyróżnić. My, przez ostatnich 11 lat tworzyliśmy markę, ogromną bazę danych, sieć kontaktów i merge, zarówno z poziomu kandydatów, jak i klientów. To są dziesiątki osób, z którymi rozmawiamy każdego dnia, którzy dają nam wiedzę na temat rynku, którzy dają nam ogromne doświadczenie i wyczucie aktualnej sytuacji. Dzięki analizie danych, możemy błyskawicznie śledzić trendy i zmiany, co ułatwia na przykład prowadzenie market mappingu. Dodatkowo, jesteśmy po prostu rozpoznawalni wśród kandydatów – osoby, które zatrudnialiśmy 11 lat temu na stanowiska juniorskie, dzisiaj są managerami i headami. Ci ludzie, których w tym samym czasie rekrutowaliśmy na stanowiska liderskie, dzisiaj są VP a nawet CTO. Na ten moment, możemy liczyć na wiele poleceń a często zdarza się, że przechodząc do nowej firmy, manager korzysta z naszych usług gdy przyjdzie taka potrzeba. Wiedząc, że itMatch potrafi obsłużyć rekrutację nie tylko na poziomie dostarczenia kandydata i zamknięcia procesu, ale również na poziomie added value, objawiającego się na przykład poprzez utrzymywanie wysokiego poziomu rozmowy z rekrutowanym programistą, świetnie prowadzonego brandingu i szukania osób dopasowanych do kultury organizacyjnej, manager pozostanie z nami – nawiązujemy partnerskie relacje biznesowe, często na wiele lat, i to jest nasz klucz do sukcesu i ciągłego rozwoju.
Justyna: A gdybyś miał, w takich 3 żołnierskich zdaniach, opisać obszar działania itMatch i to, co dostają Twoi klienci, gdy decydują się na współpracę z nami?
Bartek: Klient, który współpracuje z itMatch kupuje wiedzę, umiejętności i doświadczenie. Wiedzę na temat tego, jak rekrutować. Umiejętności na poziomie tego, jakie narzędzia są skuteczne i jak je wykorzystywać i doświadczenie wyrażone poprzez bazę danych, która zawiera przeszło 40 tysięcy kandydatów i dane rynkowe z ostatniej dekady. Poziom rozpoznawalności itMatch jest niewątpliwie wysoki, co bardzo ułatwia prowadzenie rekrutacji – zdarza się, że kandydat miał już z nami styczność i ma poczucie, że rozmawia z kompetentnymi i solidnymi specjalistami. Choć klient wciąż potrafi nas zaskoczyć, wydaje mi się, że technologicznie i procesowo jesteśmy w stanie w pełni dopasować rekrutację do potrzeb w zasadzie dowolnej organizacji. Jeśli klient szuka agencji rekrutacyjnej, która po prostu wyśle człowieka, a on z nimi z automatu porozmawia i weźmie ofertę, to raczej u nas tego nie znajdzie – nasz biznes opiera się nie tylko na zamykaniu stanowisk, co jest oczywiście kluczowe, ale i na konsultowaniu procesów, brandingu, całym know-how związanym z HR. Bez tych elementów, jesteśmy de facto sztucznym, back office’owym tworem, który wypluwa kandydatów. To nie ma prawa się utrzymać – obecnie, na upadek narażone są głównie te firmy, które zajmują się wyłącznie sourcingiem.